Co może pójść nie tak we współpracy z firmą Lean? Analiza potencjalnych problemów i wyzwań

Przyszła najwyższa pora na wbicie łyżki dziegciu.

Przerobiliśmy setki projektów i dużą część z nich możemy nazwać „sukcesem” – mniejszym, bądź większym. Nie oznacza to jednak, że w całej ścieżce naszego działania, nie wdarło się również nieco goryczy. Osiągnięte sukcesy nie byłyby możliwe bez wcześniejszych porażek.

Co oznacza dla nas porażka? To często nasze błędy, pojawiające się na różnych poziomach, to trudne współprace, ale przede wszystkim to także to, gdzie nie zrealizowaliśmy, w mniejszym lub większym stopniu, postawionych celów. I może to zabrzmi nieco górnolotnie, ale rzadko posługujemy się faktycznie mianem „porażki”. Zdecydowanie bardziej wolimy na to patrzeć jako na szansę, okazję do poprawy, czy pobudkę do odrobienia lekcji. Gdyby nie było tutaj tego elementu, z pewnością mógłbyś poczuć nutę hipokryzji… bo jak firma, która doradza innym jak zredukować problemy i poprawić organizację pracy, miałaby sama nie stosować również takich założeń względem siebie?

Nie chcemy funkcjonować w tonie niekończących się sukcesów, dlatego dzisiaj stawiamy kawę na ławę. Poniżej znajdziesz analizę kilku płaszczyzn, nad którymi musieliśmy popracować i w dalszym ciągu je szlifujemy. Czyli tak naprawdę będzie to lista zbiorcza wszystkiego, co potencjalnie może pójść nie tak.

Podzieliliśmy to na dwie kategorie:

  1. Punkty zapalne dla błędów, które wystąpiły po naszej stronie i za które my bezpośrednio odpowiadamy
  2.  Porażki w efekcie działań klienta, które również bierzemy na swoje barki, ponieważ występując w roli doradców, powinniśmy rozpoznawać i wyłapywać tego typu znaki oraz informować o tym osoby zaangażowane we współpracę
Kliknij i sprawdź schemat współpracy z nami!

Błędy po naszej stronie

Pierwszą kategorię rozbiliśmy na 3 pomniejsze błędy: organizacyjne, popełnione podczas współpracy oraz interpersonalne.

Organizacyjne

1. Estymacja ilości godzin

Słusznym słowem w tym przypadku jest estymacja. Zdarzyło nam się strzelić samym sobie w kolano, zakładając na przykład zbyt krótki czas na analizę danych po diagnozie, co wymagało od nas zostawania po godzinach, tak, aby klient otrzymał oczekiwany rezultat, w umówionym terminie podsumowania. Były i takie sytuacje, gdzie w trakcie realizacji projektu, pojawiał się nowy, jednak bardziej kluczowy problem z perspektywy firmy, co wymuszało naginanie kalendarza, bądź zmniejszenie priorytetu na pierwszy cel. W karcie historii zdarzyły się też chybione założenia odnośnie godzin pracy, które mogą nam poświęcić pracownicy. Czas jednak pozwolił wypracować nam pewne schematy i przyniósł sporo refleksji.

Trudności we współpracy lean

Jak to teraz wygląda i na co dalej należy zwracać uwagę?

W fazie projektowej zakładamy pewien czas trwania oraz zaangażowanie konkretnych osób. Tyczy się to znowu dwóch stron – nas, a także właściciela i pracowników firmy, z którą podejmujemy współpracę. To naprawdę kluczowy element (o którym Ty też powinieneś pamiętać), aby dopasować się do obecnych możliwości klienta. Bardzo często słyszymy: „mamy tyle roboty”, „nie ma czasu na działania optymalizacji”, „znowu nie skończę swojej roboty”… Nauczeni tą sytuacją, bierzemy pod uwagę to, że pierwszy projekt niekoniecznie będzie, aż tak znaczący z perspektywy przedsiębiorstwa. Realizując drobnymi krokami ustalone cele, wyznaczamy równoległe zadanie uwolnienia czasu osób, których zadaniem jest i będzie wykonywanie tych kluczowych tematów. Biorąc na tapet konkretny przykład, często to kierownik otrzymuje główną odpowiedzialność za zadania optymalizacyjne, a w międzyczasie musi biegać, gasić pożary, dysponować pracę, przepisywać raporty. I to my musimy ten roller coaster zatrzymać i usprawnić, zidentyfikować punkty krytyczne, wprowadzić nowe rozwiązania, a następnie odzyskać go do systemowych działań.

Podstawą jest zabezpieczenie zasobów oraz usprawnienie realizowanych czynności

Z naszej strony wygląda to bardzo podobnie. Bazując na doświadczeniu, estymujemy ile czasu będzie nam potrzebne. Jednak zawsze może się okazać, że coś się wydłuży, pojawią się jakieś błędy, trzeba będzie wprowadzić poprawki, wpadnie istotna „wrzutka”. Tego chcemy unikać. Wyjściem naprzeciw takim niedogodnościom jest rozpoczęcie współpracy od diagnozy, a w przypadku projektów długoterminowych nawet dodatkowych „mini-diagnoz”, gdzie najlepszą opcją jest połączenie tego jeszcze z 1-dniowymi warsztatami. I to daje nam solidny grunt do tego, żeby wspólnie określić priorytety, komunikację, ramowy i szczegółowy plan działania. Mamy większą pewność co do celów, czasu trwania oraz zaangażowania, dzięki czemu i my możemy poprawnie zabezpieczyć nasze zasoby.

2. Zmiana terminów

Co do zmiany terminów, oczywiście zdarzają się losowe sytuacje po obydwóch stronach, których nie da się uniknąć. Z tym należy w pewien sposób się pogodzić i tylko elastycznie się do nich dopasować. Są jednak też te, bez czynnika losowości, w których po prostu należy dokonać korekty grafiku. Aby po naszej stronie było jak najmniej podobnych zdarzeń, staramy się ustawiać terminy minimalnie z 2-tygodniowym wyprzedzeniem, zamrażając je na poczet współpracy. W przypadkach kiedy ilość pracy projektowej jest bardzo napięta, dokonujemy mrożenia nawet z miesięcznym wyprzedzeniem.

Współpraca, wdrażanie Lean w organizacji: potencjalne problemy

3. Błędne zrozumienie oczekiwań 

To punkt, który działa jak miecz obosieczny i może wprowadzić spory dysonans w nastrojach. Tak naprawdę może pojawić się już na samym początku, przy ofertowaniu.

Biorąc na tapet przykład: Klient mówi, że interesuje go wprowadzenie Lean Management. Pytamy w dużym uproszczeniu po co? Co to ma mieć na celu? I czasem nawet mimo wnikliwego zbadania potrzeb, a także omówienia obiekcji, może zdarzyć się tak, że nie dojdziemy do prawdziwej intencji zmiany w firmie. Załóżmy, że przygotowujemy ofertę na wdrożenie wybranych rozwiązań problemów, zmianę postaw, pracę nad strategią czy umiejętnościami miękkimi pracowników, a w toku prac okazuje się, że w sumie trzeba się skupić na czymś zupełnie innym. Zabieramy się za zawoalowaną wcześniej redukcję kosztów produkcji, bo dziś firma traci rentowność, a szkolenie z zakresu umiejętności miękkich (które nomen omen było oczekiwaniem) na teraz pogarsza tylko sytuację, stanowiąc dodatkowy koszt. To niedopasowanie może spowodować efekt domina, w którym to „doskonalenie przeszkadza w pracy”, jest jeszcze mniej czasu niż wcześniej i rośnie bałagan.

Współpraca Lean - co może pójść nie tak?

4. Błędne zrozumienie oferty

Niemalże w parze z wcześniejszym zagrożeniem idą nieścisłości na etapie ofertowania. Co tutaj potencjalnie może pójść nie tak? Hipotetycznie, przedstawiciel handlowy może mocno przesadzić, zapowiadając Wam, jak wiele może zmienić u Was system Lean Management. Może wskazać, co da się zrobić, a także zmienić, dokonując przedwczesnego osądu na podstawie Waszych problemów, jednocześnie nie znając całej otoczki Waszej pracy oraz środowiska. Zapowie Wam wielką poprawę komunikacji i przekształcenie procesu wdrażania pracowników, natomiast konsultantowi powie, że chcecie tablicę oraz checklistę i na tym skończą się wielkie sukcesy w Lean. A co ma piernik…? I chociaż dokładnie ta historia nie wydarzyła się bezpośrednio u nas, wiemy, że to się zdarzyło i zdarza w niejednej firmie. Tym samym nie można się dziwić, że w takich przypadkach narasta frustracja i niechęć do współpracy z firmą Lean. Co więcej, nie można zaprzeczyć, że powoduje to ferment również po stronie doradców.

Co robimy na tym etapie?

Żeby zmniejszyć to ryzyko, trzymamy się precyzyjnych zasad rozpoznania na etapie ofertowania. Zaraz po badaniu potrzeb, dalej wkraczają również spotkania uruchamiające kick-off (konsultant doprecyzowuje zakres działań), diagnoza, a także właśnie warsztaty, które pobudzają do szerszej analizy potrzeb i priorytetów. Praktykujemy przy tym wewnętrzne spotkania na linii handlowiec – koordynowanie – doradca, aby już na samym początku wyeliminować braki zrozumienia, również po naszej stronie.

No i na koniec…nie zamykamy się na raz ustalony plan, to bez sensu! Sztywne postępowanie może okazać się większą porażką niż początkowe niedopasowanie oczekiwań.

5. Brak wspólnego języka

Przychodząc do firmy moglibyśmy wyśpiewać zasady Lean według Likera, wrzucać obcojęzyczne pojęcia specjalistyczne Lean Business, Lean Production System, albo przytaczać narzędzia Lean: Yamazumi, Heijunka, Poka-Yoke. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że personelowi, który nie dość, że ma styczność z nowymi osobami, mogą dodatkowo ścierpnąć uszy od tych amerykańskich i japońskich półsłówek. A tak naprawdę to tylko kolejna bariera i kolejny potencjalny błąd.

Wdrażanie koncepcji w praktyce nie wymaga wcale używania innego słownictwa, wręcz przeciwnie, posługiwanie się uproszczoną nomenklaturą i utrzymanie wspólnego języka zwiększa skuteczność działania. Nie zmienia to jednak też pełnego zamysłu, że pracownicy i filozofia Lean mogą iść w parze. Dlatego nieagresywnie, a bardziej ewolucyjnie, przemycamy wiedzę, starając się podnosić kompetencje zarówno pracowników liniowych, kierowników, jak i kadry zarządzającej. Jednym z naszych narzędzi do tego celu jest platforma szkoleń online, do której przekazujemy dostęp. Tam natomiast znajduje się pełne spektrum różnych dziedzin, poprzez zasady Lean Manufacturing, zagadnienia techniczne, aż po budowanie umiejętności miękkich oraz zarządzanie.

Jak robić Lean?

6. Rozpoczęcie projektu w firmie 

Rozpoczęcie projektu w firmie może wnieść wszystkie wcześniej popełnione błędy, wpływając na zaangażowanie pracowników.

Zmniejszenie niepewności klienta, oporu, a także przekonanie o słuszności, to oczywiście niezmienny element pierwszych projektów. Ale w tym miejscu musimy podkreślić jak dużą rolę pełni rozwiązywanie problemów poprzez wcześniej wymienione działania takie jak kick-off, czy diagnoza. To w tym czasie ustalamy wspólnie kto, kiedy i w jaki sposób ma być zaangażowany, a to otwiera szansę na owocną współpracę i samodzielne, dalsze działania firmy.

7. Efekty po projekcie

Właściwie w tym przypadku najgorszym co może się zdarzyć, jest brak efektów. Mamy procesy w dużej firmie, budowanie systemu, eliminowanie przyczyn zmienności…i było dużo działań, ale w zasadzie „nic” z tego nie ma.

Czasem jednak to „nic” to bardzo dużo i kryje za sobą wiele wprowadzonych zmian. Może być to zmiana postaw, zmiana wykorzystania, bądź funkcjonalności narzędzi, które w długoterminowej mierze przynoszą rezultaty. Oczywiście może okazać się, że to nie przełożyło się bezpośrednio na rezultat, którego Ty oczekiwałeś z pracownikami. I szczególnie dotkliwym przypadkiem będzie sytuacja, w której skupiliśmy się na twardych rezultatach, np.: redukcja kosztów o 5%, wzrost wydajności o 10%.

Jak przeciwdziałać niepowodzeniu?

Choć to dotyczy dwóch stron, to jeśli my się do tego deklarujemy, musimy mieć cały czas ten cel przed oczami. Niekiedy pierwszym krokiem w tym przypadku będzie stworzenie odpowiedniego modelu raportowania, który pozwala na bieżąco monitorować postępy i modyfikować kurs prac. Z tego też powodu w naszym standardzie stawiamy na comiesięczne raportowanie, uznając tę częstotliwość za konieczne minimum, gdzie oczywiście dla prac z grupą projektową staramy się robić to nawet co tydzień, szczególnie na początku kształtowania pracy zespołowej.

Interpersonalne strategie wdrażania Lean

W tej płaszczyźnie należy wyłonić trudy i ryzyka budowania relacji, błędnie rozumianą rolę konsultanta, a także samo dopasowanie koordynatora Lean do firmy.

Partner i specjalista, ale nie od wszystkiego

lean consulting - jakie mogą pojawić się problemy

Pod pojęciem relacji nie kryje się to, że od razu mamy się ze sobą lubić. Jednak nie stawiając na budowanie zaufania oraz znalezienie wspólnego języka, moglibyśmy od razu położyć większość projektów. Bierzemy to mocno do siebie i nie tylko na początku, ale również przez cały tok współpracy staramy się pokazać jako partner, zarówno dla właściciela, jak i pracowników. Zdajemy sobie sprawę, jak dużą wagę w postępie prac ma odpowiednie nastawienie oraz (kolokwialnie) nadawanie na tych samych falach w rozmowach z kadrą zarządzającą. Przechodząc niżej w strukturze, tak samo współpraca i relacje z pracownikami, powinny być zbudowane o szybkie zrozumienie procesu, problemów czy oczekiwań, uważniając tym samym ich pracę, a nam przygotowując fundament do działania.

Może się jednak okazać tak, że rola konsultanta zostanie błędnie zrozumiana. Taka osoba może być doradcą, może być szkoleniowcem, może być inżynierem. Czasem musi wchodzić w naprawdę mocno specjalistyczne buty inżynierów procesów czy analityków dla zupełnie odmiennych branż. I to jest OK, jeśli tym sposobem uzupełnia luki kompetencyjne w organizacji, które potrzebne są do realizacji projektu. Jednocześnie nie oznacza to, że musi posiadać książkową wiedzę z najgłębszych zakamarków każdej produkcji, od razu, bez zastanowienia rozumieć wszystkie zależności procesowe, czy wykonywać każde zadanie w pojedynkę.

 Biorąc na przykład pod uwagę reorganizację hali. To my jesteśmy właśnie od tego, żeby zaprojektować Layout, mając odpowiednie zaplecze narzędziowe (autoCAD, dalmierz itd.`), znając normy BHP, a także wykorzystując nasze doświadczenie o optymalnym umieszczeniu maszyn, pól odkładczych i dróg transportowych. Tego nie musi umieć pracownik Twojej firmy. Natomiast w drugą stronę, gdy przychodzi do pracy ze wskaźnikami, to my możemy pomóc w ich doborze, w określeniu sposobu zbierania danych oraz raportowania, jednak za ciągłość tego działania powinna być odpowiedzialna osoba z Waszej struktury. Tutaj liczy się praca zespołowa i kultura ciągłego doskonalenia, która pozwala utrzymać rezultaty, a nie odbierać je z zakończeniem projektu.

Destrukcyjne przekonania

W tym miejscu należy dodać jeszcze jeden aspekt, który lawiruje na granicy błędu jednej, bądź drugiej strony, a w krytycznej sytuacji jest w stanie dotyczyć ich obu. Jest nim przekonanie.

współpraca lean - inne opcje

Bywa tak, że konsultant, niezależnie od branży w której świadczy usługi, zbierając swoje doświadczenie, buduje również fasadę pychy i nadmiernej pewności siebie. Przychodząc do firmy wskazuje palcem, że to jest źle i jeszcze to, i to… Nie zawsze przy tym pyta o to, jakimi sposobami pracownicy radzą sobie z ich problemami, bądź pytania zawierają w sobie już jakąś tezę. Zarówno jedno, jak i drugie podejście buduje gruby mur do kontynuacji współpracy. Stąd wcale nie ma się co dziwić, że personel, ale też i kadra zarządzająca może funkcjonować w przekonaniu, że jeśli przyjedzie do nich ktoś z zewnątrz, to będzie się tylko czepiał i wytykał im palcami. Nawet jeśli takich przypadków zdarza się 1 na 50, to istnieje ryzyko, że zadufany konsultant zepsuje projekt już na samym początku, albo firma bojąc się takich zachowań, niesłusznie zahamuje realizację działań, mimo, że specjalista będzie dokładał wszelkich starań do ich kontynuacji.

Do czego się to sprowadza?

Po naszej stronie, w budowaniu doświadczenia oczywiście bardzo ważne jest zachowanie pokory i niespoczywanie na laurach. Ale co więcej, to naszym zadaniem jest również przekonanie klienta, że konsultant przychodzi z góry określonym celem. Ma oczywiście dzielić się sugestiami co robić lepiej, jak ulepszyć pracę, pokazać dobre praktyki, skuteczność działania. Ale do tego tym bardziej potrzebuje współpracy, poznania opinii pracowników, szczegółów procesów, otwarcia się na wizję osób, które najlepiej znają swoją firmę. To on jest odpowiedzialny za przekonanie do zmiany, prób, testów, ale też potwierdzenie „Tak, Wasz pomysł był słuszny, idźmy razem tą drogą.”

Po stronie klienta, pracowników, stoi odpowiedzialność nieoceniania książki po okładce oraz przyjęcia pytań, dyskusji i rozmów nie jako atak, ale chęć wypracowania rozwiązania.

Dopasowanie do specyfiki firmy

Na koniec płaszczyzny interpersonalnej jeszcze jedna szansa do wpadki. Bardzo duże znaczenie ma odpowiednie dopasowanie konsultanta do specyfiki firmy. Jeśli jesteście z sektora MŚP i trafisz na przedstawiciela pracującego zwykle w korporacyjnym środowisku, możesz się bardzo zaskoczyć. MŚP to „tu i teraz”, obfitość w działaniach, bez 2-3 miesięcznych analiz i przygotowań. Z naszej strony, przed rozpoczęciem współpracy, wewnętrznie, zawsze profilujemy odpowiednich kandydatów.

Błędy po stronie klienta

Jak nie robić Lean Management w przedsiębiorstwie: powszechne błędy

Choć prawda jest brutalna, potencjalne ryzyko niepowodzenia nie leży tylko po naszej stronie. Dlatego na samym początku drugiej kategorii chcielibyśmy zachęcić Cię do zapoznania się z naszą analizą. To zbiór refleksji na temat tego czy wdrażanie Lean w organizacji ma sens, czy można to czasem tak w ogóle nazywać i przede wszystkim, czy trzeba. W tym miejscu będziesz mógł się zastanowić czy faktycznie potrzebujesz mieć narzędzia, czy bardziej chodzi o system, kulturę oraz zaangażowanie pracowników.

Sprawdź rodzaje firm, w których Lean się nie sprawdzi

Przechodząc jednak do sedna, określmy kilka punktów zapalnych.

Współpraca lean - nieporozumienia

Lean Management po co mi to? Czyli brak zaangażowania

Brak zaangażowania do współpracy może objawić się w trzech wariantach:

  • Właściciel chce, ale pracownicy nie – gdzie wtedy może przybrać to formę narzucania z góry, która rodzi jeszcze większe problemy, ponieważ powoduje strach, niepokój oraz opór pracowników
  • Właściciel chce, ale działa jednostka – wsparcie pracodawcy jest niezwykle istotne, ale jeśli tylko oddelegowana jednostka jest wykonawcą i osobą chętną do działania, może zakłócać to proces zmian, a wśród reszty może panować opór i założenie, że to tylko „kolejne widzimisię szefa” do którego nie trzeba się przykładać
  • Pracownicy chcą, ale właściciel jest przeciwny – oczywiście w założeniu, że wyraził zgodę na inicjatywę pracowników, jednak nie wspiera, a wręcz wyłącza się na proces zmian

W każdym z tych przypadków naszą rolą jest współprowadzenie pierwszych projektów oraz uruchomienie odpowiedniej komunikacji: Po co to wszystko? Jaki jest cel? Kto i za co jest odpowiedzialny? Po co my jesteśmy zaangażowani? Co może się z nami zmienić?

Brak zabezpieczenia zasobów

Niemalże równolegle z samym zaangażowaniem, liczy się również odpowiednie zabezpieczenie zasobów po stronie klienta. Tak jak w naszym przypadku wspominaliśmy o koniecznej estymacji godzin, mrożeniu terminarza, wielokrotnie przyszło nam się zmierzyć z frontem „przyjechaliście, ale my nie mamy dzisiaj na to czasu”, „nie zdążyliśmy tego przygotować przez ten tydzień” itd.. To prowadzi do ciągnących się ogonów w realizowanych projektach, rozmywania odpowiedzialności oraz nadwątlenia poczucia sensu działania w procesie zmian. Jako właściciel musisz zdawać sobie sprawę z tego, że Twoi pracownicy, wykonując wszystkie standardowe obowiązki mogą naprawdę nie mieć czasu na przyjęcie kolejnych na swoje barki, co będzie powodowało, że prędzej czy później w któryś zadaniach pojawią się niedociągnięcia. A nawet jeśli okaże się, że posiadają odpowiednią dyspozycyjność do podjęcia dodatkowych czynności, do Ciebie należy rola podkreślenia, że dajesz przyzwolenie na to, aby ten czas został poświęcony na współpracę z nami oraz wewnętrzne kroki optymalizacyjne.

Brak wiedzy: kto i co wie w firmie

Tylko w krótkim uzupełnieniu, kolejnym elementem, który może zaprowadzić Ciebie oraz Twoich pracowników w kozi róg, jest brak wzajemnej wiedzy na temat tego, kto co wie, kto się czym zajmuje, kto ma dostęp do informacji oraz zasobów. I to nie tyczy się tylko etapu współpracy z firmą doradczą, ale również bieżącej działalności. Sprowadza się to do pozycji, w której Ty jako właściciel nie wiesz, czego nie wiesz, a pracownicy nie wiedzą, do kogo mają się udać w konkretnej sprawie. Wtedy robi się klincz.

Oczywiście jako doradcy staramy się zintegrować wzajemną komunikację i wspólnie pracujemy nad utorowaniem przepływu informacji, jednak to bardzo ważne, abyś wiedział, jak dużo zależy od Was na tym etapie.

Specyficzna branża

To chyba standard i nie dziwimy się, słysząc często „nasza branża jest specyficzna”. Jednak tak naprawdę każda firma jest specyficzna, nie ze względu na procesy, ale ludzi, którzy w niej pracują. I oczywiście możemy mówić o pewnych niszowych branżach, gdzie w tym przypadku często przełożeni oczekują pojawienia się konsultanta – specjalisty dokładnie w tej dziedzinie. To może się jednak nie wydarzyć i stawać się elementem rozczarowania, ponieważ często po prostu nie ma osób o takich kompetencjach.

Jednak tak naprawdę w tym przypadku najważniejszy jest proces i umiejętne podejście do jego zrozumienia oraz występujących współzależności.

Brak wspólnych celów

Czasem zdarza się tak, że działy w firmie mają swoje indywidualne cele. Dajmy na to, zakupy mają cel minimalizacji kosztów zakupu, a w ramach naszej współpracy wynika, że żeby zredukować liczbę braków jakościowych, trzeba zdecydować się na droższego dostawcę. Dla całej firmy to się kalkuluje, ponieważ spadek braków, pokryje różnicę kosztów zakupu. Jednak Zakupy mają konflikt z innymi działami i są niezmiennie na „NIE”.

W tym wszystkim oczywiście podstawą jest praca zespołowa, w której na nowo kształtowane są relacje między działami. Czy można tutaj się prześcigać, które procesy wspierające są ważniejsze? Oczywiście, że nie! W tym czuć tylko wzmagający się konflikt oraz coraz większe problemy w przepływie pracy. Rozwiązywanie problemów zawsze powinno mieć charakter globalny i tego od siebie wymagamy, aby nie zamykać się w szufladkach razem z przedstawicielami działów, lecz wręcz odwrotnie otwierać ich na wspólny cel organizacji.

Zaangażowanie stron: Lean Management etapy rozwoju

Konflikt wewnętrzny może dotyczyć nie tylko działów, ale także kadry zarządzającej. Na przykład wspólnicy nie mają tego samego zdania w ramach współpracy. Dla jednego to inwestycja i szansa, a dla drugiego to zbędny koszt. Jeden uważa, że sami dadzą rady, a inny, że nie. Jeden możliwości zmian sprowadza do prostych działań operacyjnych, a drugi skanduje „Kultura Lean”, „Strategia Lean”. Co za tym idzie? Niestety jest to często rezygnacja z priorytetowych projektów i rozmyte cele działania.

błędy we współpracy lean

Punktowe stosowanie narzędzi

Tak jak dokonując oceny potencjalnych błędów z naszej perspektywy, wspominaliśmy o ryzyku braku wspólnego języka, a także że staramy się unikać specjalistycznej, obcojęzycznej nomenklatury, to płaszczyzna językowa również może dotknąć Waszej strony – jednak w nieco innym wydźwięku. Stosowanie pojedynczych narzędzi jeszcze wcale nie oznacza, że wy „już macie Lean”. Oczywiście przypisanie takiej broszki może być elementem korzyści wizerunkowej dla firmy, jednak nie oddaje prawdziwego stanu rzeczy. Dalej idąc, jeśli zasłyszałeś, że w innych firmach mają 5-Sy, Kaizen’y, TPM-y i całą masę innych metod i narzędzi – to nie oznacza, że wy również wszystkie z nich musicie mieć, w dokładnie takiej samej formie. Wszystkie prace projektowe powinny być odpowiedzią na zbadane i nazwane potrzeby Waszej organizacji. I żeby okazały się one skuteczne, wcale nie muszą figurować jako „Lean”, a być optymalizacją procesów. Najważniejszy powinien być dla Ciebie, dla Was – efekt, a nie nazwa.

Ukrywanie „czegoś”

Ukrywanie również może mieć kilka płaszczyzn, m.in.:

to, że tak naprawdę Ty jako właściciel, przedstawiciele kadry kierowniczej albo pracownicy nie chcecie wyjść ze strefy komfortu, nie chcecie zmian, a działania są lekko pozorowane

może być to niepokój kierownika oddelegowanego do działania jako koordynator Lean, poczucie, że jego kompetencje są niewystarczające, albo przedstawił je dotychczas w innym świetle, a teraz prawda wyjdzie na jaw

kompetencje koordynatora Lean to jedno, strach może tyczyć się również tego, że ktoś podważy jego rolę w firmie („beze mnie to ta produkcja sobie nie poradzi”), albo utraci pozycję „niezastąpionego”

w skrajnych przypadkach, podczas współpracy mieliśmy okazje doświadczyć zjawisk patologicznych: działania we własnym interesie, czy kradzieży – gdzie zmuszeni byliśmy do ujawnienia tych procederów, działając w celu rozwiązania problemów oraz niezdrowych konfliktów wpływających na atmosferę pracy

Każdy z tych przypadków wymaga od nas odpowiedniego przygotowania. To znowu łączenie wcześniej poznanych potrzeb, z rzeczywistym obrazem środowiska pracy, a także określonym wspólnie celem do realizacji. I jest to naprawdę trudne zadanie.

Lean management w praktyce też można zepsuć

Dlaczego o tym mówimy? Dlaczego tak wiele tutaj płaszczyzn i jeszcze więcej szczegółów?

Ponieważ nie chcemy, żebyś patrzył na naszą współpracę przez różowe okulary.

Czy to będzie Lean Manufacturing, czy nazwiemy to inaczej – poukładaniem firmy, transformacją, wspomaganiem organizacji pracy – zależy nam na transparentnym działaniu. Bez woalowania, z jasno postawionym stwierdzeniem, że przy każdej firmie musimy się tak samo bardzo starać, przekuwając każde porażki i sukcesy w nowe doświadczenie. Nie chcemy przy tym ukrywać, że oczekujemy również zaangażowania z Twojej strony, a także od Twoich pracowników, ponieważ to współpraca przy wspólnym celu przynosi prawdziwe rezultaty.

ODBIERZ DARMOWĄ CHECKLISTĘ PREZESA FIRMY PRODUKCYJNEJ

  • Zyskasz kontrolę nad swoim czasem — oszczędzisz mnóstwo czasu i ustalisz priorytety!

  • Zidentyfikujesz obszary do usprawnienia – 99% prezesów korzystających z checklisty już je znalazło!

  • Skontrolujesz wydatki i przygotujesz się do kolejnych inwestycji.

ODBIERZ CHECKLISTĘ PREZESA
Jak wygląda współpraca z nami?

Autorka: Aleksandra Jarek

Konsultantka ds. Lean

W swojej ścieżce zawodowej pracowała jako Konsultant i Specjalista ds. Lean, a także Kierownik Organizacji Produkcji i Kontroli Jakości. Doświadczenie budowała, odwiedzając przeszło 60 zakładów produkcyjnych, a także uczestnicząc w wielu konferencjach tematycznych.

Jakie pytania mogę zadać?

Każde! Oczywiście z zakresu naszych działań. Dotychczas zostaliśmy zapytani o: 

  • Mam więcej zleceń niż mogę przerobić, na co zwrócić uwagę żeby realizować sprzedaż?

  • Mam główne wskaźniki finansowe, ale nie widzę tego co dzieje się wewnątrz firmy – od czego zacząć?

  • Jak zmotywować ludzi do działania?

  • Jak właściwie zaplanować produkcję?

  • Przymierzam się do budowy nowej hali produkcyjnej – jak zaprojektować dobry layout?

  • Jak obniżyć koszty produkcji?

Umów się na bezpłatną konsultację

Konkretnie i na temat. Odpowiedź na właściwie zadane pytanie może zaoszczędzić wiele godzin Twojej pracy. Do usłyszenia podczas rozmowy.

KONTAKT BEZPOŚREDNI

Obsługa klienta
Anna Etgens
Specjalistka ds. zadowolenia klienta